Ero JWP, Hazzidy, PIH - Piątek Trzynastego tekst piosenki (lyrics)
Michał Czajkowski
PIH [Adam Piechocki] Białystok, Polska
[Ero JWP, Hazzidy, PIH - Piątek Trzynastego tekst piosenki lyrics]
Raz ten dzień mieli
Na który klnęli, jakby szczęścia zapomnieli
Od minionej niedzieli tak czekałeś
Na piątunio on pierdolony trzynasty
Skurwysyn rzucił urok
Centralnie, jakby anioł stróż
Splunął na ciebię w lustrze twój wróg
Dzisiaj już nie lubisz siebie
Coś cię wkurwia, ale nie wiesz co
Jak zbiegasz po schodach, to zaliczasz glebę
Śmieje się z ciebie cieciowa
Może trochę boli głowa
Spóźniony grzejesz do fury
Wkażdym kole dziury, myślisz: "Kurwa, który?"
Ścignąłbyś tych żuli
W myślach rozgniatasz im czaszki
Patrzysz i nie wierzysz
Gdy chcesz wydzwonić taxi
Ekran słuchawki tej gleby z
Klatki nie przeżył jakoś cie nie cieszy
Że cię nie namierzy dzisiaj nikt
Wszystkie drzwi się zamknęły, jebany niefart
Nie życzę ci źle, lecz melanżu nie polecam
Nie!
Jak jest źle, to tak źle
Jakby nie mogło być gorzej
Ciągle stres co to jest?! Że
Znów dzieje się tobie
Czy to pech? Gdzie jest sens?
Czy to karma nas rani? Nie wiem lecz
Tutaj nieszczęścia chodzą parami
Jak jest źle, to tak źle
Jakby nie mogło być gorzej
Ciągle stres co to jest?! Że
Znów dzieje się tobie
Czy to pech? Gdzie jest sens?
Czy to karma nas rani? Nie wiem lecz
Tutaj nieszczęścia chodzą parami
Każdy miał takie dni, że nie układa się nic
Na wstępie kanapka upada masłem do ziemi
Wstałeś lewą nogą, klniesz na prawo Murphiego
Na domiar złego, ziomal
Dziś piątek trzynastego
Za oknem szarówa, piździ i wszędzie brudno
I jak nie jakaś kałuża
To pewnie wdepniesz w gówno
Ktoś dzwoni bardzo zły, o co pojęcia nie masz
I jak winny się tłumaczysz
Z pieprzonego pomówienia
Spóźniony wszędzie, nagle klepie cię żandarm
Za palenie przy przystanku, pięknie
Będzie mandat to jest pierdolony skandal
Entuzjazm ci nie wzrasta
I wtedy wierzyciele dzwonią ci
Z całego miasta
Jak jeden mąż, jakby się kurwa zmówili
A tak się składa ziom
Że jesteś pusty w tej chwili
Myślisz, by się napić, ale ty pić nie możesz
A resztki twego zioła zdmuchnął
Ci wiatr na dworze
Zawsze może być gorzej, ale lepiej nie krakać
Tak zamyślony prawie wpadłeś pod
Auto na pasach w kielni otwiera się tasak
I chcesz mordować ludzi idziesz po szlugi –
(I co?) – Portfel żeś zgubił
Jak jest źle, to tak źle
Jakby nie mogło być gorzej
Ciągle stres co to jest?! Że
Znów dzieje się tobie
Czy to pech? Gdzie jest sens?
Czy to karma nas rani? Nie wiem lecz
Tutaj nieszczęścia chodzą parami
Jak jest źle, to tak źle
Jakby nie mogło być gorzej
Ciągle stres co to jest?! Że
Znów dzieje się tobie
Czy to pech? Gdzie jest sens?
Czy to karma nas rani? Nie wiem lecz
Tutaj nieszczęścia chodzą parami
Trzynastego w piątek na łeb sypie ci się gruz
A opiekę ma nad tobą – nie
Kto inny – diabeł stróż
Gdy otwierasz lodówkę
Może być już tylko gorzej
Smród drażni twoje nozdrze
Jakbyś mieszkał ziom na SOR-ze
Chciałbyś wyżalić się boże
Do ex dzwonić nie wypada
Inny typ od miesiąca na łopatki ją rozkłada
Na nic dzisiaj się nie nada
Już oceniając po okładce
Uciekinier z domu starców prawie
Zabrał cię na maskę
Światło dnia na kaca tak bardzo boli
Nowy T-shirt JWP, wybucha butelka coli
Na klopie siadasz
Chwila luzu no kurwa w mordę!
Spuściłeś wodę i masz całą zmoknięta torbę
Trzynastego w piątek znów kosa ze wspólnikami
Łakome życie, dzisiaj wpierdala cię kęsami
Pies ci wypisuje mandat
Ty przeżuwasz gruby piach
Bezczelnie wierz na farta
Klepie furę mocno w dach
Jak jest źle, to tak źle
Jakby nie mogło być gorzej
Ciągle stres co to jest?! Że
Znów dzieje się tobie
Czy to pech? Gdzie jest sens?
Czy to karma nas rani? Nie wiem lecz
Tutaj nieszczęścia chodzą parami
Jak jest źle, to tak źle
Jakby nie mogło być gorzej
Ciągle stres co to jest?! Że
Znów dzieje się tobie
Czy to pech? Gdzie jest sens?
Czy to karma nas rani? Nie wiem lecz
Tutaj nieszczęścia chodzą parami