Kaczor BRS, Major SPZ - Polish adrenaline tekst piosenki (lyrics)
Kaczor BRS [Maciej Kaczmar] Przemyśl, Polska 🇵🇱
[Kaczor BRS, Major SPZ - Polish adrenaline tekst piosenki lyrics]
Wiertarka ci czaszkę przewierca i
Zjeżdżasz na odwyk
Bujają się kurwy, tu ostre maczety, chodź
Podejdź i dotknij
Ostre zakręty, bo jakie być
Mają? Jak ćpałeś dekadę, inżynier to zna
Nie klękam, uderzam z Majorem
Podpalam te rymy
Cię loco tu kopią jak crack
Niejeden się pchał tutaj, co z tego?
Nie podkulam ogona, gdy porażka
Podpalam rejon
Popalone styki, elo, raz dwa i wypierdalać
Horyzont zakrywa plaga, klękam tylko do Pana
Ziomuś, struny pocięte, nie pękam
Wchodzę w bajlando i żegnam
Ludzie na prawo orkiestra, kurwy na lewo
Ruletka nie radzę, nie radzę, nie radzę, nie
Radzę, nie radzę, nie radzę, bo wybijesz kły
Wchodzę z cygarem i obcinam sale
Na razie jest czterech, polish Adrenaline
Ulica jak harpun, nie klękam mój bracie
Nawet jak karetką znam ryzyka zysk
Ciężkich przypadków, że trafił i amen
Matula zamiata i odpala znicz
Na dach się wyjebał, bo styki
Wykręcił, upadasz na ziemie, nie pomoże nikt
Styki i Specnaz, jak białe i
Wóda, nie klękam, uderzam, palimy ci styk
Polska bajlando, witamy, witamy
Witamy, witamy, witamy w Europie
Kurwy się czają na twoją porażkę
Bo kurwy to lubią jak tarzasz się w błocie
Polska, bajlando i adrenalina
Bo każdy ma ludzi i spalony styk
Jarzę te bity i robię, to
Finał, Specnaz i Styki, polish Adrenaline
Roboty po nocach, śniadania z
Kobietą, pod pazuchą kosa
Do przedszkola dziecko
Bo piłeś za dużo i jedziesz karetką
Wychodzisz z odwyku i walisz mefedron
Wychodzisz z kościoła do dusz poczekalni
I wracasz do domu, alko terrorist
Agresja cię karmi i zabiera
Fanty, siłownia, podjazdy, polish Adrenaline
Witamy cię w Polsce, witamy cię na podwórku
Kolega broni kolegę, przeciw hordom
Kurwa głupków swój swojego tu wykręci i
Pewnie wyłapie w cipę
Bo wychodzi zawsze prawda
Życie na adrenalinie, loco
Polska, Polska adrenalina
Kokaina, ciśnienie w żyłach
Wyjebałem kolanem w monitor
Bo internet mi się zacinał
Palec w dziąsło, gorzka ślina
Zimną wódką ją zapijam
Środek lipca, a na blat
Się sypie śnieg jakby była zima
Major Specnaz ze Szczecina
Popalone styki mam jak jednoręki bandyta
Wjeżdżam i rozbijam bank
Co zarobię, wszystko wydam
I nie pytaj skąd mam hajs
Jak jest przypał, szybko znikam
Rozpływam się jak mgła