Klarenz - Niemamczasu tekst piosenki (lyrics)
[Klarenz - Niemamczasu tekst piosenki lyrics]
Nowe newsy na mieście
Głupota ludzików jak niebo nad
Nami jest jej bezkres
Nie znajdziesz takiego drugiego nawet
Jakbyś miał najnowszą świeczkę
Chcesz brzmieć, inteligentnie nerwowe ruchy
Wyczuwam kreskę
Otwieram to przedsięwzięcie - ziomy
Pytają: znowu następne?
Już nie ma miejsca na pomyłki w
Życiu jakby mi się zepsuł backspace
Lubię patrzeć na niebo nocą
Wolę takie gwiazdy jak astronom
Spada gwiazda, to znak
Ponoć, kminię marzenie, ale jak prorok
Oni tak mogą
Że hajs piorą - manipulują masami jak Soros
I tylko naiwni oglądacze tv im wierzą
Że któryś gra solo rostowski czy Morawiecki
Wszyscy posłańcy bank-sterki
Dostają przygotowany specjalnie dla
Nich plan, checklist
Języki węży - nieważne dla
Nich jakimi mówią ustami
Więzi pieniędzy - ważne by siebie
I swoje rodziny ustawić
Kolejne ustawy i, fajnie
Że macie tysiące podpisów ale chuj z wami
A potem wyciągają flagi
Stoją z wieńcami i mówią Bóg z wami
(okej) co ty tak na serio myślałeś
Że jak coś napiszesz to ranisz nas?
So-Sobie tu płynę jak marynarz ile
Jeszcze położycie żenady w rap?
Nie będę robił discopolowych refrenów po to
By mnie twój stary znał
Kiedy ich słucham to mam kwasy w żołądku
Nie pomaga na to Ranigast
Mówię do ziomka musimy po swojemu
Się nie mieścić w reżimach
Z tym czego tamci nie mają
Dobre teksty i klimat
Bo dzieciaki są jak pornole które kochają
Pod ksero dają się dymać
Chyba nie wiedzą nawet, kto dyma
Ci złodzieje by mogli z metką i
Ceną na scenie grać ci rap (ale nie my, Nie)
Nie mam czasu, nie mam czasu
Nie pisz do mnie głupot, chłopaku
Sam sobie marnuj życie, baw się dobrze
I dobrze oznakuj
Logo na stopie, logo na klacie
Logo na jedzeniu i piciu
Urwę się z tego filmu szefie
Nie zaczekam do napisów
Chciałem mieć łeb jak Jan Fijor
Być hustler jak Currency
Miałem firmę, robiłem rap, żyłem drugim
Z pierwszego chciałem żyć
Poznałem tych za majkiem, za dużo widziałem
Już mi nie zależy dzisiaj Mam korpo posadkę
Kiedy widzę ich - mam zwałę z nich
Nie, tak naprawdę udaję - bo mi wstyd
Lata przeznaczane na działanie
Na topie gówniarze co nie tworzą nic
Komu się żalę? mikrofonowi który stale
Tu przy mnie był poznał moje różne stany
Sam siebie poznałem no i git
Ziomale mi mówią, że szkoda
Że tacy jak ja się wycofują
Ale nie mają czasu wbić
Na koncert, hajsy liczą, suną
Kredyty kulami u nogi, wiosłowanie u Pana
Powoli wkłuwane żądło
Widzimy wzburzone fale
Pewnego dnia to będzie nasze mieszkanie mordo
Niby żyjemy, nie możemy nic
Czasami nie mamy potrzeby by śnić
Momentami nie wiemy czy to nasze
Życie czy może słaby film
I teraz powiedz: kto w taki
Sposób na tych bitach siedzi?
Do tego daje porcję niewygodnego
Info tak jak Michalkiewicz
Moja ekipa kontrargument
Każdy sobie tu kolaboruje
A ci nowi gorący raperzy mają teksty
Na poziomie 'ona tu jest'
Gorący są dosłownie, danie w 5 minut
Już nawet nie ciepli
Dostaną po ryju, dopiero kumają
Że to świat zewnętrzny, nie Netflix
Nie mają myszki, nie mogą strzelać
Nagle się mylą literki chcą zagadać dupę
Ale poczucie humoru znika bez tabletki
(Bez tabletki)
Nie mam czasu, nie mam czasu
Nie pisz do mnie głupot, chłopaku
Sam sobie marnuj życie, baw się dobrze
I dobrze oznakuj
Logo na stopie, logo na klacie
Logo na jedzeniu i piciu
Urwę się z tego filmu szefie
Nie zaczekam do napisów
(Nie zaczekam do napisów, nie)