Klarenz - Wyjście z sondy tekst piosenki (lyrics)
[Klarenz - Wyjście z sondy tekst piosenki lyrics]
A czołgi przywiozą ład nie
Znów się dogada Putin i kanclerz
Sorry taką mamy geografię
Ludzie nie wiedzą kto układa plansze
Owce uspakajane kłamstwem
A kiedy przychodzi co do
Czego samochodami blokują stacje
Oo, dobrze chcieliśmy wyszło jak zawsze
Tam ludzie giną
A głupi osioł gada jak mu to działa na markę
Zapomnieli co to linijki każde bragga hejtem
W świecie hipertolerancji daj
Na relacji łezkę każdy ma piramidę potrzeb
Każdy jest zwierzęciem
Węże ułożyły ludzi zapraszam na rekolekcje
Twoje wersy dotykają głownie nieletnich dup
Tak jak R kelly moje wersy to arszenik
Moje wersy to kat sceny
Nie pytam czy nas chcieli
Nie narzekam na brak weny
Ja obok tej nowej szkoły jak
Weteran misji u harcerzy
Uuuu Let's get ready to rumble
Ci nowi raperzy jak tamten cygan
Co mówi tylko bagno
Te jelenie się nie ogarną
To nawoływanie na tarło
Nie gonie ludzi co gonią jedynie
Te bardzo marną elitarność
Son Goku plecy mi płoną, nie mam pleców
Który to poziom? Mój ziomo handlował
Ale tobie nie powiem który to ziomo
My tu nie robimy problemu z nadmiaru hajsu
Jak ci tata dał za dużo
To my to wydamy zasrańcu
Tu ludzie mają kredyty, prawdziwe życie
Odpowiedzialność
Ale jak to wytłumaczyć komuś
Komu z nieba spadło i siedzą se na tronach
Przekonani o nieomylności
Głowy mają w chmurach tak
Jak dobry nowy hosting
Zagrożenie - to sikają pod siebie
Jak młody w nocnik
A jak zwrócisz im uwagę to
Boomer no i zazdrościsz
Lata nawijania jak Busta Rhymes
Nasza zajawka nie zgasła w nas
Uciekałem jak z Alcatraz
Rap gra to niesmaczna gra
Zjadłem na tym zęby
Liczby nie zniechęcą nas na bank
Zawsze było to dla mnie czymś więcej
Edukacja trwa paradoks jak męskie granie
A słuchają głównie baby
Kto to Klarenz? Nie znam Klarenz
Nie chce i nie lubię Klari
Apokalipsa dzień piąty, czekaj niechcący
Leci kometa, a ty grasz w gry i żresz tosty
Teksty tych ziomków to beka jest
Mózgi ledwo jadą, robią "psss" jak PKS
Żaden ze mnie bohater
Ale lecę sobie z przekazem
Pora na reinkarnacje rapu, bo za późno na EKG
Nie ja, rzucę peta w grę
Nie chce być jej lekarzem
Beka z niej, do premiery czekaj
Ja nie czekam nie
Zrobiłem "Pozą" parę nagłówków
Wyrównałem parę rachunków
Nadal wyjebane na twój strój
Te wasze wypociny ledwo kuleją to
Je posadzę na wózku
I to całe to wasze gadanie:
"chcę być na dużym kanale, rzuć klucz"
Ksero muzyka sezonowców jak zbieranie ogórków
Jakby jechali na saksy
Ale bez jechania na saksy
Nawet jakby ich Stalin wydawał no to
By poszła flaga na maszty
Staram się działać
Ale jak żyć bez odkrywania tej maski
Nie przebije głową muru
Bo od decydowania dzieciaczki
Chcesz Klarenza czy beztalencia
Co zostawią śmieci w testamentach
Sto razy lepszy niż pierwsza wersja
Cel podróży jak piękna Mekka
Cel podróży: droga - i nie
Wyjebać się na schodach
Mi na fejmie nie zależy
Odkąd zacząłem medytować
Wolne sondy człowieku, dzięki, cześć!