Klarenz - Szkoda bitu tekst piosenki (lyrics)
[Klarenz - Szkoda bitu tekst piosenki lyrics]
Mi napiszą szkoda bitu mam swoje historie
Za moimi plecami tona syfu
Uczę się na błędach i
Nie potrzeba mi poradników
Walczę o dobre zakończenie
A nie czekam do napisów
Wpadam do ciebie
Na głośnik przychodzę do ciebie uczcić życie
Wytwórnie nie mają dla mnie muzyki
Mają produkty z klipem
Wpadam do ciebie w przerwie ogarniania
By kiedyś mieć dom
Wysyłam prawdziwą energie
Daj łapę w górę jak jesteś ze mną
Kasa rządzi wszystkim wokół mnie
Ale nie rządzi mną, jebać
Zakładam wygodne obuwie
Tego modnego mi nie potrzeba
Chcę tylko trochę miłości
Czasami robię krótką przerwę
Odłożę trochę tej forsy
Póki działam jakoś to będzie
Stoczyłem duże i małe walki
Nie potrzebnie się zadręczałem
Śmieszą mnie moje stare kawałki
Wydają mi się naprawdę słabe
Ale to twój pamiętnik Marcin
Szanuj przeszłość to lekcja
Robiłem głupoty, przeprosiłem
Więcej grzechów nie pamiętam
Wiem, że tam jesteś Boże
A moje wyznania nie wiele warte
Ale kiedy przyjdzie mój moment
W którym już na dobre zasnę pamiętaj o tych
Którym to co robię pomogło w czymkolwiek
Proszę ochroń moich bliskich i na
Końcu pamiętaj o mnie dzięki z góry
Chociaż głupio do Boga tak mówić
Jak możesz nie oceniaj mnie zbyt
Surowo tam z góry
Mam swoje przekminy nawet jak
Mi napiszą szkoda bitu mam swoje historie
Za moimi plecami tona syfu
Uczę się na błędach i
Nie potrzeba mi poradników
Walczę o dobre zakończenie
A nie czekam do napisów
Kiedyś pojadę drogą furą, ale to tylko pojazd
Koledzy kładą kwit na auta
Ja za to kwit na Roland
O tabzie naszej pasji
Jeśli tego nie kumasz do svidaniya
To moja kroplówka, to moje przebaczenie
Antidotum z dala od balu przebierańców od
Razu widzę maski osób
Zgniłe drzewa wydają jedynie
Owoce kwaśnych ćwoków
Nie wiele mogę tobie pomóc na
Pułapki życia się sam przygotuj
Chwytam ster i płynę na przód, nie
Starzy wrogowie nie widzę was już, nie
Nie wpłynie na mnie już byle absurd, nie
Ten świat się roi od dyletantów
Chcieli mi zabrać zajawkę
Ale będę bronił jej zawsze
Będę bronił jej jak lew
Przeciwstawiał im jak Herakles
No bo to ona przez całe lata
Robiła mi za mój pancerz
Kiedyś siedziałem cicho
Dzisiaj lecę z panzerfaustem
Byli spokojni o przyszłość
Rozjebuje im wakacje miało pozostać nisko
Ja podnoszę poziom jak hantle
Odkąd pamiętam za mało się oszczędzam
Obciążenia rosną, a ja podnoszę ten ciężar
Mam swoje przekminy nawet jak
Mi napiszą szkoda bitu mam swoje historie
Za moimi plecami tona syfu
Uczę się na błędach i
Nie potrzeba mi poradników
Walczę o dobre zakończenie
A nie czekam do napisów