Lukasyno - Antracytowy Jedwab Piór tekst piosenki (lyrics)

[Lukasyno - Antracytowy Jedwab Piór tekst piosenki lyrics]

Dla wszystkich spóźnionych kochanków
Bratnich dusz
Które się odnalazły i stanęły w blasku prawdy
Zaufały głosowi serca
I na złamanych skrzydłach powróciły ze
Świata cienia do światła

Wiem jak samotne bywają słowa
Kiedy znika ich moc
Jaki czeka je los, kiedy nastanie noc
Wiem jak chłodne bywają myśli
Kiedy nie grzeje koc jak nóż potrafią ciąć
Marzenia kruche jak szkło
Wiem jak trudno patrzeć w
Lustro kiedy zadałeś ból
Gdy robisz jeden krok w przód
Potem dwa kroki w tył
Wiem jak pusty potrafi być pokój
Kiedy zostają w nim tylko tapety
Stoisz na progu, rzucasz monetą
Ostatni moment by wyjść


Niejeden powiedział "tak" gdy serce
Mówiło mu "nie"
Nie zawsze jest pięknie jak w snach
Choć dwoje z was tego chce
Leciałem do światła jak ćma
Do złotej klatki zamknąłem się
Motyl usunął się w cień
Szukając szczęścia błądzimy jak
Dzieci we mgle to niebo pisało nam
Że tamtej upalnej nocy spotkałem cię
Szedłem o kulach, a jedno twe słowo sprawiło
Że pragnąłem biec i życie budziło się wokół
Na nowo, pachniały drzewa, kwiaty
Znów byłem sobą w powietrzu słodycz
Bo w końcu znalazłaś mnie

Zamknięte drzwi tylko tajemne randevois
Milczące ściany wąskie łóżko dwa
Krzesła szkalny stół
Za oknem niebo pełne deszczowych chmur
Otulał ich antracytowy jedwab piór
Nie mieli nic, tylko tajemne randevois
Za oknem niebo pełne deszczowych chmur
Otulał ich antracytowy jedwab piór

Tylko bicie ich serc
Noc wykradała im sen wolni jak cisza bez słów
Był niczym w klatce ptak uwięziony za dnia
Ona podała mu klucz tylko bicie ich serc
Noc wykradała im sen wolni jak cisza bez słów
Był niczym w klatce ptak uwięziony za dnia
Ona podała mu klucz

Nie ma łez wylanych na darmo
Każda podlewa ziarno
Strumień szumi jakby tuż za mną
Nie oglądam się wstecz
Wierzymy w prawo kammy
Przeznaczenie lub fatum
Intencje myśli, świat niedualny
Głos niebios prowadził mnie
Do drzwi nikt nie puka przypadkiem
Płyniemy jak morskie statki
Cumujemy w tym samym porcie by
Stanąć na stały ląd
Wymknąłem się nocą ukradkiem tam gdzie
Czułem duszę mi bratnią
Czułą jak kwiat delikatną przy
Niej odpoczywałem śpiąc
Nie bój się wymawiać pragnień
Wzniesiemy się wbrew grawitacji tylko kiedy
Puścimy klamkę na szali ogień i lód
Gdzie serce jak dłoń otwarte
Gdzie miłość tam milkną racje
Za prawdą podążać warto choćby
Przeciwko nam głosy stu
Gorąca woda w wannie
Twe ciało w księżyca blasku
Żar oczu świece i gwiazdy
Nieboskłon w zasięgu rąk
Wszystko co widzę jest nasze jak
We śnie poczucie jaźni
Łąka paruje o brzasku z mgły wynurza się dom

Tylko bicie ich serc
Noc wykradała im sen wolni jak cisza bez słów
Był niczym w klatce ptak uwięziony za dnia
Ona podała mu klucz tylko bicie ich serc
Noc wykradała im sen wolni jak cisza bez słów
Był niczym w klatce ptak uwięziony za dnia
Ona podała mu klucz

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować