Lukasyno - Nim odetną mi tlen tekst piosenki (lyrics)

[Lukasyno - Nim odetną mi tlen tekst piosenki lyrics]

Nie jestem z tych
Którzy będą mówić Ci jak masz żyć
Wyczytasz z płyt gdzie jestem dziś
Gdzie byłem przedtem
Nie jestem z tych co wkręcą
Ci w głowę gangsterski film
Dym, street, przekręt wszystko to przeszedłem
Nie imponuje mi bycie cieniem, będę ślnił
Bez dróg na skróty
Staję na czerwonym świetle
Tak samo kusi zapach monet, kusi brudny zyl
Nie jestem z tych co przez
Ulicę przeprowadzą cię za rękę

Dziś chcę więcej jakość ponad
Ilość marne apanaże
Kocham życie wersy z pasją
Sercem płacę cenę marzeń
Z podwórkowej ligi w ekstraklasie
Spadki i baraże ścieram pot zdzieram głos na
Scenie i zawijam gażę


Za oknem świt wstaje dzień
Nowy bit świeży tlen
Tego trzeba mi tego trzeba mi osiągam zen
Pokażę im, pokaż im, tym co lekceważą mnie
Jak ciężką pracą konsekwencją spełniam
Chłopca z bloku sen

Dlaczego życzysz mi źle? spełniam
Tylko swój sen
Nim odetną mi tlen, nim odetną mi tlen
Domowy mir, rodzina dziś świętości passe
Muszę strzec swego szczepu nim odetną mi tlen
Nim odetną mi tlen, nim odetną mi tlen
Nim odetną mi tlen
Nim odetną mi tlen, nim odetną mi tlen
Nim odetną mi tlen
Muszę strzec swego szczepu nim odetną mi tlen

Nie brałem więcej niż mogłem udźwignąć
Każdy w pogoni wielu zaślepionych cyfrą
Ojciec mi wmawiał synu lepiej małą łyżką
Wszystkie drzwi staną otworem żyjąc
Z kartoteką czystą gdy wkładasz serce lepiej
Przędziesz jestem blisko
Zobaczyłem świat u stóp jadąc
Na dach szklaną winda
Przełamałem strach za oceanem
Nie gardziłem tyrką
Dziś nadrabiam ambicją, do interesów żyłką
Programuję wyobraźnię działam
Pierdolę marazm dom z ogrodem ryby w stawie
Na dwa samochody garaż
Do czterdziestki się ustawię ruszę
W rejs po Balearach
I po latach znowu spojrzę na ten
Świat z drapacza w stanach
Choć czuję rany w obojczyku
Śruby trzeszczą stawy
Nie żałuję tej zaprawy patrzę
W jutro bez obawy
Się rozkręcam workout sekcja
Selekcja nie dla słabych
Sukces w oczy razi wszystkim
Nie dogodzisz co poradzić

Dlaczego życzysz mi źle? spełniam
Tylko swój sen
Nim odetną mi tlen, nim odetną mi tlen
Domowy mir, rodzina dziś świętości passe
Muszę strzec swego szczepu nim odetną mi tlen
Nim odetną mi tlen, nim odetną mi tlen
Nim odetną mi tlen
Nim odetną mi tlen, nim odetną mi tlen
Nim odetną mi tlen
Muszę strzec swego szczepu nim odetną mi tlen

Kryzys wartości dominacja antysztuki
Homolobby w imię tolerancji bierze
Świat na huki
Dewiacje, lewackie stacje chcą cię ogłupić
Sądzą, że za łatwą kasę z
Unii wszystkich można kupić
Dziś nie ma na to zgody mamy silne kręgosłupy
Pod wspólnym sztandarem widzę
Zjednoczone grupy
Postkomuchy, żywe trupy się
Zwijają do szalupy
Nie szczekają jak przed laty
Bo chcą ocalić dupy
Firmy słupy, partie słupy, kukiełkowy teatr
Wszyscy graja pod te same
Nuty klepią jeden schemat
Kłamcy bez sumienia każdy łapy swe wybiela
Służby, biznes
Polityka zawsze kwita długi temat

Tam ktoś mówi ktoś milczy
Ktoś znika ktoś strzela
Tu ktoś kradnie ktoś kupi
Ktoś inny mnoży zera ktoś to sadzi
Ktoś ścina ktoś suszy waży sprzeda
Ktoś na legal hajs przebiera
Każdy przedział swój wybiera

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować