Lukasyno - Poza Zasięgiem tekst piosenki (lyrics)

[Lukasyno - Poza Zasięgiem tekst piosenki lyrics]

Od trzymania słuchawy w górze
Czasem puchnie łapa
Telefon przy uchu już od małolata
Pierwszy Samsung z klapką przydał
Się na czatach
Każdy młody obrotniacha po dzielnicy latał
Siemens, Motorola, Nokia, Sony Ericssony
Jedną ręką w węża na wyższe poziomy
Tamte czasy, niezła fucha z komórkami komis
Sprzedaż, skup, wymiana dla lombardów plony
3310 w promo każdy brał na babcie
Ciotki, wujki, bumy, podpisy na kalce
Pod salonem tłumy, szybkie kalkulacje
Ktoś zamulił, ktoś przytulił
Nie licz na owacje
Postęp, cyfryzacja, życie wciąż nabiera tempa
Przepływ informacji, Insta, filtry piękna
Wirtualny świat umysły otępia
A numeru z głowy nawet
Do najbliższych nie pamiętasz
Na ulicy niczym zombie zapatrzeni w ekran


Czerwone na przejściu podświadomie zerka
W jej CV profesja - scrollowanie fejsa
Przetrwa to
Co zbudowane na prawdziwych więzach
Zamiast żyć rеalnie, relacje i fotki
Ludziе tracą chwile, internet jak nocnik
Po koncertach lubię szczere gadki, piątki
Marzę żeby świat zwolnił

Na featy zapraszają choć odmówić nie wypada
Jestem poza zasięgiem doglądam stada
Cenię czas dla siebie, wieczorem nie odbieram
Moi ludzie o tym wiedzą, trening ponad melanż
Leśne bezdroża, nocą autostrada
Jestem poza zasięgiem, prowadzę to nie gadam
Gorący telefon, napadają z każdej strony
Jestem poza zasięgiem, nie bądź zdziwiony

Kiedyś balet na backstage'u
Dziś wolę odpocząć zrobimy se zdjęcie
Ale nie świeć mi po oczach
Pisze do mnie żona, nie mam jak oddzwonić
Nie mam tu zasięgu
"Śpij spokojnie skarbie i ucałuj dzieci
Chciałbym cię usłyszeć, wszystko gra
My po robocie"
W klubie ciągle chaos, piszę krótki message
Gdzie mój ręcznik? Mokry koszul
Plecy całe w pocie chcę świeżego tlenu
Wszędzie czuję tylko pety
Podbijam do baru, proszę z cytryną herbatę
Dwie kelnerki patrzą na mnie jak na dziwaka
Wypijam gorącą, Peres blikiem płaci
Zamawia sałatę, zwijam skład, na hotel wracam
Dzwoni mi telefon, SMS-y: "Gdzie ty jesteś?
Dawno cię nie było, dawaj Luka lecim"
Pada mi bateria, mam ostatnią kreskę
Dziś nie szukam wrażeń
Mordą w mieście nie chcę świecić
Wiraże, nocne wojaże, w głowie śmieci
Za byle bzdety, nie trzeba było wiele
By granat odbezpieczyć
Dziś dbamy o rodziny jak faceci
Już nie zobaczysz mnie jak gryzę
Szklanki tak jak kretyn
Dzisiaj mi bliżej do ascety, dusza poety
Wiesz gdzie mnie szukać, jeśli nie wiesz
To nie to niestety dzisiaj zasypiam
Budzę się u boku mej kobiety z dala od tych
Co ryją w swym ogrodzie niczym krety

Na featy zapraszają choć odmówić nie wypada
Jestem poza zasięgiem doglądam stada
Cenię czas dla siebie, wieczorem nie odbieram
Moi ludzie o tym wiedzą, trening ponad melanż
Leśne bezdroża, nocą autostrada
Jestem poza zasięgiem, prowadzę to nie gadam
Gorący telefon, napadają z każdej strony
Jestem poza zasięgiem, nie bądź zdziwiony
Na featy zapraszają choć odmówić nie wypada
Jestem poza zasięgiem doglądam stada
Cenię czas dla siebie, wieczorem nie odbieram
Moi ludzie o tym wiedzą, trening ponad melanż
Leśne bezdroża, nocą autostrada
Jestem poza zasięgiem, prowadzę to nie gadam
Gorący telefon, napadają z każdej strony
Jestem poza zasięgiem, nie ma mnie sorry

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować