Mejt - Zrobiłem chujową płytę tekst piosenki (lyrics)
[Mejt - Zrobiłem chujową płytę tekst piosenki lyrics]
Chciałabyś śnić ze mną‚ ale zżera cię wstyd
A mnie zżera to samo i odpowiedzi gasną
I przykro mi‚ że piszę tak‚
Bo kocham cię na zabój
I gdy strzelam rymy w takt
To nie muszę mieć układu
To co mam to powijam, myślę też co powinąłem
Wtedy‚ kiedy nic nie miałem choć widziałem
Że nadchodzi do mnie okazało się jak zawsze
Że to był kolejny problem
Poznaje ludzi bo to żeby zapominać ich
Czuję się jak w lesie‚
Kiedy podbija kolejny dzik
Ale nie ma problemu jak zwykle
Bo to co chciał ode mnie było oczywiste
Mała porozmawia ze mną i poczuję
W duchu mnie też
Nie spakuj moich uczuć nawet jeśli ma neseser
Lubi komputery, ale nie spakuje w rar'a
Tylko słowa w stronę rozjebują
Mnie jak punchline
Na koncercie z wódą moje serce w obieg
Jak skończę dwadzieścia siedem to
Pewnie jak Kurt Cobain
Nie zadrapiesz mnie w moim
Locie śladami pantery
Jemy w dinning room'ie
Ale wchodzą tam rockmani
To szkoli samo się szmato
Dlatego to jak etiuda
I żadna czcionka w befunk'u ci
Tego tak nie wyrówna
Urodziłem się tylko po to by rozjebać rapgrę
I dlatego patrzą na mnie jak
Do mety i po klamkę
Chce byś mogła wybrać mnie
Lecz masz swoje powody
By nie stracić dla mnie dużo
Lecz więcej nie zyskasz z tłoczni
Wejdź we mnie jak w życie, to wtedy pogadamy
Zrobiłem chujową płytę
Ale nigdy za hajs starych
Zawsze chciałem żyć tak
Żeby pierdolić to wszystko
Nigdy nie było mi wstyd za
To jaka jest rzeczywistość
Ludzie są różni, przyznajesz mi rację
I my też jesteśmy różni chociaż
Wzorujesz się na mnie
Wziąłem cię na balet
Ale po butach tańczysz mi
Zmęczenie przyjdzie z czasem
Tańczę rok, znużony szczyl
Ty mnie nie rozpoznajesz?
Kochanie chyba drwisz
Gdybyśmy nie my w naszym życiu
Powiedz byśmy byli kim?
Milczymy w taxie jak z Judie Foster
Wzrokiem przycinam cię, bo beczałaś do mnie
Świat nie jest klawy i ciągną za klamki
Ci, którzy okazali się na to za słabi
Nigdy przenigdy się nie zapierdolę
Choć każdego dnia mam dzień, że chcę odejść
I wieszam ręce ci bardziej na szyi
Kiedy cię przytulam i kiedy się pierdolimy
Jak mówię że znam świat to wiem
Że tylko na niby
Moje życie nie jest wart wcale
Nic więcej niż innych
A mimo to jak gram w to
Ja gram w to przez ego
I paradoksalnie dążę do
Unicestwienia tego czegoś
Chce żebyś przyszła bardzo szybko
Mi jak blik blik nie będę się wypłacał
Żeby dzwonić po posiłki
Jak wracam po pracy ma być obiad
Nie śniadanie nie no
Żarty spierdalamy zamówiłem restauracje
I jemy znowu na mieście
Jestem w ciągłym biegu
Proszę, trzymaj mnie za ręce
Bo się wypierdolę odjebałem gdzieś fuszerkę
Ale wziąłem te zielone
Mam też trochę odłożone
Nie będziemy pić za twoje ale chlać za nasze
I podjadę taką furą, że lebiegi
Francję będą obkrążąć tak długo
Aż im pedał spadnie
Przekleństwa w twoją stronę rzucam
Ciągle na psa
Urok, bo się tułam w twojej smyczy
Ale pierdoląc kaganiec
Patrzysz na moją zgraje to jest wilczy taniec
Każdy idzie swoją drogą, ale żyje stadnie
Ja nie wyje do księżyca
Teraz wyje gdzie popadnie
Choć nauczyłem się pływać
Dla ciebie rozłożę żagle
Wyżerasz tlen wokoło mnie
Nie mowię hustler, ale wiem co jest
Robisz mi łaskę że coś piszesz, nie
Żadne kaganiec, mimo tego że latam jak pies
Ja bym cię przyjął
Ale nie potrafię przyjąć się
Krople rozmyją Cię
Więc dlaczego malujesz się
Dlaczego kładziesz make-up
Dlaczego kładziesz podkład
Wolisz Lamara od Drake
Nie znasz Tech N9ne i Hopsa