NDZ, Kapsel, Neiti Di , Złoty Roger - Zachodzę tekst piosenki (lyrics)
[NDZ, Kapsel, Neiti Di , Złoty Roger - Zachodzę tekst piosenki lyrics]
Czy w walce o jutro zrobiłem
Coś nie tak wczoraj
Jakaś paranoja co ja robię?
Co mogę? Nie mogę? Kolejny szczyt płonie
Korzeni się z myślenia tokiem
Już nie sterczę pod blokiem
Inaczej szczęście oceń
Praca pracą, dom domem, rozróżnij
Co jest Twoje
Co tylko trochę, a co z chęcią Tobie powiem
Myślisz, że jestem stworem, Twoim wrogiem
Nic podobnego, żyję tak sobie
Jak żyje człowiek
Jak piję, wiem, że trwonię, ale nie zawiodę
Wszystko ze sobą pogodzę, przejdę drogę
Przejdę ją godnie, mam nadzieję
Że w wygodzie
Czy tak się stanie? Poczekamy, zobaczymy
Potem gołym okiem wszystko się
Okaże na koniec
Na razie robię, rapuję, kocham to moje życie
Chcę dobrze z nadzieją
Że nikogo nie skrzywdzę
Te skrzypce grają mi triumfalną pieśń
To rap mistrzostwo, każdy jeden wers
To moja jazda, pasja, potrzebna jak tlen
I będę to robiła, aż po dni moich kres
Te skrzypce grają mi triumfalną pieśń
To rap mistrzostwo, każdy jeden wers
To moja jazda, pasja, potrzebna jak tlen
I będę to robiła, aż po dni moich kres
Serce bije mocno chciałoby już odpocząć
Daje ponieść się emocjom, mocno, tak ostro
Że czuję wszystko bardzo zjawiskowo
Odkrywam na nowo świata zło i dobro
Moje życie to horror, jaki sobie sprawiłem
Naga prawda, pornos, ostre, pełne odchyleń
Wiem, że w tyle pełno pomyłek popełniłem
Bo często myślę, jak moje miasto widzę
Ile zostawiłem tu śmiechów, akcji, grzechów
Łez, krwi i potu przez życie w pośpiechu
Tych paru kolegów, na których mogę liczyć
Mimo naszego wieku dalej więź tutaj iskrzy
Rodzinę zalicza tu na pierwszym miejscu
Mają miejsce w sercu, jak i paru koleżków
Mam dość zakłamania, w którym te lata żyłem
Oczy otworzyłem, widzę, to było na tyle
Te skrzypce grają mi triumfalną pieśń
To rap mistrzostwo, każdy jeden wers
To moja jazda, pasja, potrzebna jak tlen
I będę to robiła, aż po dni moich kres
Te skrzypce grają mi triumfalną pieśń
To rap mistrzostwo, każdy jeden wers
To moja jazda, pasja, potrzebna jak tlen
I będę to robiła, aż po dni moich kres
Celuję jedynie w sukces
Na bicie wytwarzam burdę
To moja ostatnia szansa z
Pewnym pod nogami gruntem
Zrobię to dla swoich bliskich
W końcu ten album wypuszczę nie wiem
Jak długo trenuję razem z rymowanym bluzgiem
Pracuję z pełną kontrolą
Słowa połączone z mózgiem
Może zostać legendą
Choć życie może być krótkie
Teraz już się nie wycofam
Możesz pakować mnie w trumnę
Wyrzucam, ziomuś, każdą dwulicową kurwę
Agresywny w swojej sztuce
Za muzyką wszędzie pójdę
Na mój temat ludzie wymyślili
Już niejedną bujdę
Pewnie też przez zachowanie więcej
Szansy nie wypuszczę
Choć tak szczerze powiedziawszy
Czasami bywało różnie
Teraz chyba odnalazłem bezdenną
Właściwą studnię kiedy myślę o swym życiu
Wpadam w beznadziejną furię
Rapowanie daje upust, NDZ, weź polej wódkę
Mam do powiedzienia wiele
Niektóre to akcje puste
Gangsterzy, bandziory, narkomani
Zwykłe jazdy górskie to moja historia życia
Póki na zawsze nie usnę
Zostawię ślady w Hip-Hopie
Nie jak karykatury nudne
Złe wersy całkowicie dla mnie
Są mych emocji upustem
Rozsuwam kurtyny sceny
Przywitaj się z moim gównem
Zapraszam na przedstawienie
Które nie jest zbędnym głupstwem
Beat szanuje moją pracę
Choć to nie jest jego gustem
Empatia, zapał, marzenia
Zachodzę tutaj w to Szczurkiem
Te skrzypce grają mi triumfalną pieśń
To rap mistrzostwo, każdy jeden wers
To moja jazda, pasja, potrzebna jak tlen
I będę to robiła, aż po dni moich kres
Te skrzypce grają mi triumfalną pieśń
To rap mistrzostwo, każdy jeden wers
To moja jazda, pasja, potrzebna jak tlen
I będę to robiła, aż po dni moich kres