Sobota - XI. Kochaj bliźniego swego jak siebie samego (feat. Kieru, Wini, Strach, TomB, Rena) tekst piosenki (lyrics)

Sobota [Michał Sobolewski]

[Sobota - XI. Kochaj bliźniego swego jak siebie samego feat. Kieru, Wini, Strach, TomB, Rena tekst piosenki lyrics]

Kochaj bliźniego swego jak siebie samego
Kochaj bliźniego swego jak siebie samego
Kochaj bliźniego swego jak siebie samego
Kochaj bliźniego swego
Kochaj bliźniego swego

Kocha, nie kocha, nie dba, szanuje
Na bit kładę wokal
Już wiem ziomal co czujesz
Miłość się rozumie, tak widzę Cie w tłumie
Z koncertu na koncert coraz
Mniej się krępujesz
Nie wyhamujesz, tego już się nie da
Lud potrzebuje teraz igrzysk i chleba
I gdybyś nie miał pokochać kogo
Czego nie życzę nawet największym wrogom
Ze StoPro Załogą jestem, proszę masz
Już kochać bliźnich możesz, czyli nas
Niech wciągnie Cie w trans, wykupuj płyty
Jak trzeba rzuć grass Ty, tak, Ty Ty



Kocham swoich ludzi, chcesz ich skrzywdzić
No to stoję przeciw (bang, bang)
Jestem aż człowiekiem, mogę zgrzeszyć
Ja-a-a mam to wszyscy mają
Ja-a-aram to wszyscy palą
Hajsem to oczu jeszcze nie zasłonili karą
Dlatego ja, kuję diabeł mnie w bok
Pali się lont, wali się coś
Spadam na dno, spala się ląd
Załatwię wszystko jak wpadne na blok
Na zawsze w zmo WIE, GTSE i SBMafia to powie
Za swoich ludzi skakałbyś w ogień
Co mam powiedzieć jak ja w nim stoję, co?

Pytasz gdzie jest miłość
To czasem to jak żart słaby
Zostawiłem tu zbyt wiele uczuć
By się zaśmiali
Chociaż chcieli za to nas ranić
Na to za słabi jak ich rap
Czaisz? Albo mój ostatni punchline
Moich ludzi kocham jak siebie, bez powodu
Czasem twoich ludzi kocham jak
Schleję się do zgonu
Bonson luźny chłopak jak chleje znowu
Kochaj mnie, kochaj mnie jak siebie
Weź do domu

Czasem niewłaściwym bliźnim
Uchylałbym nieba wciąż a Wini powtarza mi:
"Ocknij się, asertywny bądź
Bo gdzieś jest wąż
Nie chcę by się krył między nami
Ani by mi mącił w głowie
Kłamstwem, wątpliwościami" BOŻE!
Czy szanować siebie jak ty bliźnich
Którzy nie potrafią uszanować mnie?
Czy mam wbijać, zrobić to co wszyscy
Wymazać ich twarze, nie przejmować się?

Kochaj bliźniego swego jak siebie samego
Kochaj bliźniego swego jak siebie samego
Kochaj bliźniego swego jak siebie samego
Kochaj bliźniego swego
Kochaj bliźniego swego

Mało kto zasługuje na szacunek (mało kto)
Na miłość jeszcze mniej prosty rachunek:
Nie warto miłować innych jak siebie
Bo Ciebie wdepczą w glebę właśnie Ciebie
Później zdziwiony jak wynika afera
Teraz masz wroga
A kiedyś miałeś za przyjaciela
Dlatego nie mów do mnie bracie
Dla mnie to słowo naprawdę sporo znaczy!

Chociaż papier rządzi światem
A los nasz bywa katem
Nie można dopuścić do opcji takiej
Jak kosa z bratem
Czy przyjaciel to ten co postawił flachę
Czy raczej ten co na zerwanym
Cię prowadził na chatę
Kocham moją watahę, przez niejedno razem
Przepraszam za każdą moją bezczelną fazę
Szanuję was jak wyznajecie
Nieśmiertelną zasadę:
Nie częstuj bliźniego tym co
Nie jadalne, człowieku, amen!

Ja, dobry człowiek, nowy potomek złych ludzi
Z natury coś w nas siedzi, co brudzi sumienie
Myślałem że to zmienię taki sam
I jestem tu dziś
Chciałem mieć szlachetne serce
Uczyniłem je kamieniem
Karmie je jadem, tego zła
Które w nim drzemie
Paraliżuje zmysły, myśli pęta jak łańcuch
Chyba bezczelne jest wobec ciebie roszczenie:
Odpuść mi Panie winy jak ja moim winowajcom!

Jesteśmy dziećmi jednego słońca
Tak samo śmieszni gdy toniemy w emocjach
Zdzierając pięści płoniemy na tych mostach
Będziemy tymi którzy odeszli śniąc
Ten sam koszmar
Ten świat się poćpał i zarzucił za dużo
Pogubił się w proroctwach
Choć powinien był wiedzieć
Prawda jest bezlitosna to skończy się burzą
Jeśli człowiek w drugim człowieku
Nie zobaczy siebie

Kochaj bliźniego swego jak siebie samego
Kochaj bliźniego swego jak siebie samego
Kochaj bliźniego swego jak siebie samego
Kochaj bliźniego swego
Kochaj bliźniego swego

Nie mogę w to uwierzyć jak święty Tomasz
Bo jutro znów może sięgnę po towar
I nie przewidzimy tego, daję słowo
Tylko konsekwentnie lecimy z tym!
Grzechy wybaczone zostały już w kit
Palę papierosa i oglądam film
W domu świętej pamięci ludzi
Którzy całe życie powtarzali mi:
"Ani żadnej rzeczy która jego jest"
666 skurwysynu precz!
Przekaz jest prosty wybacz mi Ojcze
Bo na liście grzechów mam większą część
Palę papierosa i oglądam film
W domu w którym powtarzali mi
Że Bóg jest miłością i trzymaj się tego
Bo w innym wypadku zejdziesz na psy

Tu świat jest zjebany i pełen nienawiści
Kiedy mi ją dajesz rozdaję ją wszystkim
Kiedy mi ją dajesz jesteśmy negatywni
Kiedy nie szanujesz ja nie szanuję bliźnich
Ty chcesz mnie opluć ja pluję na ciebie
Też nie chcę cie podnieść
Gdy leżysz na glebie
Jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie, frajerze
Tak samo jak do mnie to trafia do ciebie
Kiedy czuję dobro świata moja
Miłość cię oplata ty tym samym mi odpłacasz
Burzę mury, mogę latać
Dajesz energie by szanować życie
I gdyby każdy przestrzegał przykazania
Moja pierwsza czwórka szłaby do wyjebania!

Boże, jak mam ich wszystkich kochać? (ESSA)
Jak ja mam? Jak nienawidzę siebie
(to, to, to) siebie sam (eSSA)
Słuchaj man, Bóg ma plan, wielki plan
Ciężko go dostrzec w świecie który znam
Czy zło wygrywa? Nie możesz przed nim uciec
Dobro przegrywa, bo jest głupie
To takie smutne, jak mam to unieść
Jak Syzyf kamień, na samą górę?
(i na sam dół)

Kochaj bliźniego swego jak siebie samego
Kochaj bliźniego swego jak siebie samego
Kochaj bliźniego swego jak siebie samego
Kochaj bliźniego swego
Kochaj bliźniego swego

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować