Szad Akrobata, DJ Slime - Kaktus tekst piosenki (lyrics)
[Szad Akrobata, DJ Slime - Kaktus tekst piosenki lyrics]
Na poczet kwarantanny
Najgorzej! Nie na żarty
A potem zapytajmy się zmarłych o karmę
Czy czarne jest białe, a białe jest czarne
Ostrze halabardy wbijam w potylicę czaszki
W najgorsze zakamarki… zrywam polityce maski
Polski biznes plastik – po wizycie drzazgi
Błazny, znowu policzycie czas mi?!
Debata o nas – anty… dekada propagandy
Jebane ignoranty plejada do balangi
Żenada to wasz plan był?
Żenada to was hańbi!
Padła zapora ścian tych
Szczelna zasłona prawdy nie dali nam rady
Gdyby z nami grali fair-play
Daj mi werble! Daj mi pętle!
Gdy na nich zerkniesz, Ty – blady lęk, wiem
Te rafinerie, he, dla wyświetleń
Halo… halo stąd
Myślisz, że powalić może dąb stado wron? Błąd
Wiara w zabobon… planowali na nas samosąd
Zabolało, bo topniało siano z kont błąd
Charaktery mamy, naszą panoramą front
Błąd! Mamy mikrofony
Gramofony, rymy, spadochrony
Białą broń błąd! Karma jest jak Salomon
Siedem tłustych lat już
Pełen pusty bak już… nie ma tego złego
Co by na dobre nie wyszło –
Na ręce wyrósł im kaktus!
Siedem tłustych lat, spójrz!
Jeden pusty arkusz
Na pytanie, czemu was nie doceniają
Mówię – nie wiem! Chuj z tym! Stuff krusz!
Kiedy wyłączę mikrofon, paru
Będzie miało święto
Szczęką robiony rozpierdol! Champion
Nie powiedzą tego głośno, bo
W nich budzę lęk, yo!
Panie dzięcioł, oto pana węgorz!
Planowałem palec, ale wracam z całą ręką
Mimo to nie macham teraz przed kamerą pengą
Lubi, czy nie lubi? Szanuje, czy nie szanuje?
Ale nie możne nie liczyć się tu ze mną! Ę… Ą
Siemano! Jadę jak kocur
Gdzie masz flow, jak nie ma koksu?
Jebać ZOO – zabierać z oczu!
Teraz sztos wjechał na odsłuch
Nie ma co, bywa
Jeżeli się z chujem zamienia
Na rozum… Moralny kręgosłup
Mega-lot, dwie dekady mamy, a
Kiedy się uśmiechamy
Odpowiada uśmiech losu
Leszczu Ty wyglądasz mi na kwiatek na stolcu
Plamę masz z moczu i karierę z brązu
Robię strawę na gwoździu
Poczułeś woń ziół? Won!
Do obozu, po to grono obrońców
I ramię odbiorców, panie pieniądzu
Ja kiedy daję plamę – daję plamę na Słońcu
I łzawisz jak Horus od okopląsu
Wieczny odpoczynek Tobie – Amen na końcu!
Siedem tłustych lat już
Pełen pusty bak już… nie ma tego złego
Co by na dobre nie wyszło –
Na ręce wyrósł im kaktus!
Siedem tłustych lat, spójrz!
Jeden pusty arkusz
Na pytanie, czemu was nie doceniają
Mówię – nie wiem! Chuj z tym! Stuff krusz!