Szad Akrobata - Umieram na wyobraźnię tekst piosenki (lyrics)
[Szad Akrobata - Umieram na wyobraźnię tekst piosenki lyrics]
Szorstka polska ulica
Prosta różnica tam gwiazdy tu galaktyka
Kostka Rubika płynie bębnami w wodospad cykad
Postać wspólnika z prawej
Po lewej postać wspólnika ej mama ci da
Przerwa na zipa? że tak zapytam
Szad Akrobata wyczytasz z nieśmiertelnika
Student ludzkich charakterów
Pierdolony rentgen dusz
Co zamienia we mgłę susz
Chadza jak mędrzec w busz
I czerpie energię z brzóz
Z dala od betonowych ludzi
Jak chcesz mnie na pętle włóż
A cały świat Ci się wywróci
Wślizguje się w belkę gwóźdź
Kolejny jest przykuty
Jak Hannibal Lecter mózg
Otwieram za dwie minuty
Możesz czuć jak na Alasce chłód
Kiedy Ci grzebie w czaszce
Mam coś ciekawego w szafce
Obudzę w nas wynalazcę
Chirurg znowu operuje, idzie fama na parafce
Jeden zwykły sen w strzykawce mam
Umieram na wyobraźnię
A gdy piszę trzęsę ziemią!
Tak, żeby Nam było raźniej
Gdy Nam kradnie sen bezsenność
To co teraz tylko w Nas jest jesteś ze mną?
Nim się skończy i będzie ciemno
Wyostrzone receptory do granic
Czasem mam dosyć
Mam pewność, że jestem chory
Pierdolą mnie ich diagnozy
Służby, magistry, doktory, szamani, wiedźmy
Znachorzy
Kiedyś za te metafory rzucaliby mnie na stosy
W pomieszczeniu zadymionym wprawiam mózgi
W stan narkozy niosę styl zaginiony jak
Manuskrypt z Saragossy zanim stworzą serum
Wiem jedno - że pan nas stworzył
Po to by w tym koloseum wygrywali gladiatorzy
Nie ruszaj się jeszcze czekaj!
Przecież tnę Ci potylicę
Skalpel płynie przez marcepan
Sięgam po pilniczek zaufałeś mi jak dziecko
A ja szperam Ci w psychice
Wróć na obrotowe krzesło
Zwariujesz od przywidzeń
Powiem to co mam powiedzieć, czuję
Że ten świat nie słucha
Nie umiem myśleć co będzie
Wycieram tylko krew z ucha
Posłuchaj ołów ma zapach
Zaufaj znam się na kwiatach
I niech ślepe kule niesie ten
Co zwie się Akrobata!
Umieram na wyobraźnię
A gdy piszę trzęsę ziemią!
Tak, żeby Nam było raźniej
Gdy Nam kradnie sen bezsenność
To co teraz tylko w Nas jest jesteś ze mną?
Nim się skończy i będzie ciemno
Zima przyszła w święto zmarłych
Dzień był zimny, beton twardy
Szybki krok jak sen polarny jak
Czas w tempie jednostajnym
Dzień gdy cmentarz jest otwarty
Stróż gołębie resztką karmił
Próbowałem zgubić myśli
Jak tu kurwa być normalnym?
Po co ciągle chcę świat zmieniać?
Czemu tylko w mój ideał?
Nawet gdyby brud wybielał wciąż
Żyjemy tu i teraz pośród śpiących opowieści
Których chwila już minęła
I zbiorowych zmów milczenia
Gdzie wszystko ma punkt widzenia
Nim skończymy jak antyki sącząc to
Co w nas umiera
Łączymy się w galaktyki i wiruje karuzela
Każdy z nas to mały
Kosmos zależny od zachmurzenia
Żal tylko że z nami
Rosną zabierając nam złudzenia
Chyba czas trochę odpuścić
Sztuczne kwiaty mokły
Moje ścieżki jak gąszcz bluszczy
Pod podeszwami się plotły
Pośród myśli nieposłusznych szumiała
Mi rzeka kropli
I choć szedłem wam coś dłużny
Dziś nie szedłem się tam modlić
Umieram na wyobraźnię
A gdy piszę trzęsę ziemią!
Tak, żeby Nam było raźniej
Gdy Nam kradnie sen bezsenność
To co teraz tylko w Nas jest jesteś ze mną?
Nim się skończy i będzie ciemno