Szad Akrobata - Sprawdzam tekst piosenki (lyrics)
[Szad Akrobata - Sprawdzam tekst piosenki lyrics]
Won do roboty na kamieniołomy
Bo góra zarabia tu na samoloty
A zarobiony to zadowolony!
Zadowolony to wyluzowany wyrozumiały
Prawie szalony!
Ja wolę tematy nie na telefony
Znajome tereny i moje rejony!
Obowiązuje balowy strój
A szara para to zielony skun
Stalowe lufy to tunele kul
A kiedy podzielę to ziele to będzie wiór
Do wyjebania wór! Poryje baniak w chuj
Trójwymiarowy zbój
Zmielona, zielona, nie lada
Gratka! Spalona japa, znajoma klatka
Po co tu komu ta szalona gadka?!
Dlatego cię biorę kolego na świadka
Linię wytycza metalowa siatka żywa zajawka
To moja matka moja zabawka
Rywali pułapka - stylami zabili by dwulatka!
I gdyby te typy tu rozumowały
To miałoby paru kolego zawały!
I gdyby te typy tu poluzowały, to rymy
By paru daleko zabrały!
Uwaga! Bo pali się za kulisami wylewa
Się na nich akwarium piranii!
Zadowolone miny rywali tyle, że dwóch
Bo nie słuchali!
Panie graczu! Chcesz czy nie chcesz!
Proponuje pójść na zmywak
Nabieraczu grasz mordercę?! Sprawdzam!
Cóż tak bywa styl, co wyrósł w moim mieście
To styl czarnych płuc Wałbrzycha
Gdyby wyrósł w twoim mieście
Wiedziałbyś o Burj Khalifa!
Ja tu nie mówię, że robię rozpierdol
Ja go tu robie jak robili Serbom!
Lata mi nadal, co gada lusterko
Tym co łażą w oku z belką!
Akrobata jak lokata! Welcome! Nie
Ulokowałbym w Amber Gold!
Wybieram szalony bełkot
Co zalatuje łobuzerką!
Zadali pytanie mi psychologowie, czy
Jestem świadomy tu, tego co robię
Ja mówię, że dopóki mogę to robię, co robię
Bo robię dla siebie i robię to sobie!
Wielcy kurwa filozofowie - podoradzaliby
Mi tu na zdrowie
Mili panowie ale kolego nie chodzę
Bo za wiele powiem!
To niemożliwe! Niewiarygodne! Do pani Y
Do pana X!
Bo kiedy mi mówią: -Stary to obłęd!
Ja mówię: -Mikstura od Panoramixa!
Która lepsza
Moja najszybsza!? Dla niewidomych
Jak żona Fritzla
Żeby poczuli się jak odkrywca
Polecę na banie gadanie na żywca!
Jak trzeba dowodu to solo nawinę
I gdyby podali mi skopolaminę w dyby zakuli
Czy na gilotynę nie daliby rady
Mi solo na skille!
Zażalenia do wynalazcy do zawalenia godzina
Czas by
Podocierały bandery na maszty, po prostu
Jak satelity w gwiazdy
Uwaga ryzyko zawiera dynamit! Tu się
Nie zabiera jedzenia piranii
Barany cholera! Na rany boskie! Woda wylewa
Bo kanały wąskie!
Zdemolowane budynki, zalane tynki
Wylane drinki, zalane auta i parkingi
Szalona fala maminsynki!
Akrobata wiruje na majku
Jak karuzela na lunaparku!
Kolego lecimy na złamanie karku, pomimo tego
Że rymy nie parkour!
Niedowiarków argumentami dziurawię
Jak rekiny harpun smarku!
Wyniki mojego całokształtu
Pchają cię do samogwałtu!
Przy wieczorowym, zielonym cygarku
Na grubo dociera się do zakamarków
Nie polecałbym ci zatargu, bo nie ma żartów
Ale jest fartuch! Jak operuję, to robię się
Chujem z wrogiego gangu
Który się nie pierdoli w tangu!
Nie bierze jeńców, nie goli fantów
Woli od banku!
A do K do R do O do B do A do T do A
Do roboty zabiera się jak
Tornado! Naładowany jak akumulator!
Paraliżuje jak paralizator! Nic nie
Poradzę na to znowu pokazał asa z klasą
W asfaltowych lasach masakrator!