Szad Akrobata - W nieco innym świetle tekst piosenki (lyrics)
[Szad Akrobata - W nieco innym świetle tekst piosenki lyrics]
Błyskało i lało, i to mało
Niewiele mi pozostało
Dawno się zobojętniało, jak się okazało samo
Wytworzyłem przeciwciało
Wytoczyłem przeciw działo i
Nieśmiało wyjebałem się "Siemano świat!"
Mów mi globtroter – wzdłuż i
Wrzesz ziemię oplotę Flow-Płotem
Nie zważając na pogodę z każdym obrotem
Jakby była ogrodem, pod lodem, ale to potem!
Z powrotem! Bo tym czasem mam robotę
Podjechałem pod hotel
Iść pod wodę mam ochotę
Zmyć ten pot z błotem
Potem jak potentat zwrotek Flow
Po pętlach splotę!
Ja ten rap mam tu w nawyku
Jak przewodnik lunatyków
Ale nie będę się rozpychał
Jakbym pomnik z gówna wykuł
Nie bądź jak ten muł w Bałtyku
Ulotny jak chmura dymu zacząłem mój artykuł
Nie polecisz w chuja synu
Wychowało mnie osiedle opanowałem coś biegle
Opakowałem to w pętlę i przywiązałem na cegle
Równolegle poczekałem aż się z tym zapieklę
Na tyle bym ci mógł postawić
Coś w nieco innym świetle
Ludzie patrzą na mnie
Jakbym napadł bank i nakradł
Może przez to, że nie bujam
Się jak Frank Sinatra, wiesz
Hajs i światła, wolę własny dach i kwadrat
Blant i Tatra, miejski rap i magia
Drudzy czują właśnie jakby w
Rapach zjadł ich Pacman
Czują ból, bo długo nie uwolnią jaj z imadła
Ziomy dzwonią do mnie żebym do
Nich wpadł i nagrał ten rap i zabrał ich
Gdzie indziej jak psychiatra
Bo to rzucam w miasto zwrotki
Aż się robi jasno od nich
Blok na bloku ciasno od nich
Epidemia klaustrofobii
Mikrofon ma sto stopni
Z nami każdy gracz czy chodnik!
Pierdolone miasto – zbrodnik
Mówi Ci to tkacz i wodnik
Urok życia w metropolii
Kilku ziomom wlazł komornik
Kilku traci czas bo korki
Niejeden z nas to niewolnik
Urok picia w nekropolii
Kilku żulom czas do folii
Miasto zbrodni! Sinusoida od
Histerii do euforii
Marzyciel z wielkiej płyty
Raczy się dźwiękiem przy tym
Mam życie kręte gdy Ty
Patrzysz na ten pozytyw
Na szczycie wielkiej płyty
Świecą się rzędem szyby
Kręcą się miejskie tryby, tu zawsze będę żywy
Choć wzrok ślepej Temidy i łysy łeb lewity
Lubię być w pętlę wbity
Jadę jak Bentley przy tym
Gdy i na sprzęgle zgrzyty!
Stoją jak kręgle gnidy
Włóż kamizelkę krytyk
Stój w tym świetle krzywym
Ja będę stał przy swoim
Chuj czy tak przystoi
I czy mi świat przysłoni
Tych kilka kart w historii
Będę stał gdzie stoję, i będę miał te zwoje
Bo są na prawdę moje, wciąż prawdę gonię
Gram w betonie i gnam te konie
Gdy sampel płonie i mam ten płomień
Jak linie papilarne dłonie, i czarne folie
Dla tych co winą tam w ogonie
Szad pierwszy solo projekt