Szad Akrobata, DJ Slime, Mustafa - Karabiny z drewna tekst piosenki (lyrics)

[Szad Akrobata, DJ Slime, Mustafa - Karabiny z drewna tekst piosenki lyrics]

Gdy byłem dzieciakiem
Rodzice mówili mi: "to czas pokoju"
Na filmach widziałem krajobraz po boju i
Niebo zielone tak - od spadochronów
Widziałem na filmach też wojska w konwoju
I w prośbach o sojusz
I tak od porodu, może do rozwodu wierzyłem
Że to czas pokoju a nie gra pozorów
Gdy byłem dzieciakiem
Bawiłem się w wojnę i byłem jak żołnierz
Z ołowiu, plastiku, na koniu, jakkolwiek
Widziałem w tym glorię, nie zbrodnię
Gdy byłem dzieciakiem, nieraz na dywanie
Wjeżdżałem we wroga czołgiem
Bo nie wiedziałem, że jeden człowiek
To tyle planów, marzeń, wspomnień
Jako nastolatek, bawiłem się w
Wojnę, z paroma rówieśnikami
A drewniany karabin, z
Niekończącymi się nabojami, nie ranił nas
Jako nastolatek robiłem zasieki z gałęzi


A nieśmiertelniki to były rzemyki na piersi
Jak posyłaliśmy pociski do siebie seriami
Nie było agresji tam
Ta! Ta! Ta! Ta! Nie było łez i ran
Ta! Ta! Ta! Ta! Nie było śmierci tam
Ta! Ta! Ta! Ta!
Dziś, kiedy dorosłem, to miewam sen o tym
Że otwieram oczy w pokoju
Na łóżku i nie mam sufitu
Pod niebem niebieskich ciał
Po huku ciężkich dział

Czasami o tym, a czasem o tamtym aromat kawy
Smak czekolady
Gala brzydoty pałace pogardy ramiona
Władzy panteon sławy
Zapach psychozy pacjent otwarty
Krajobraz naczyń aerokształty
Zasady wojny angaże do armii grad
Ognia maszyn ameno martwym

Karabiny z drewna
Próchnieją w mroku starych szaf!
Nikt już o nich nie pamięta
Przesiewamy przez palce czas
Karabiny z drewna
Przyniosły huk żelaznych dział
Spełnia się przepowiednia biją w
Tarabany wróg u bram!

W szkole koledzy
A po szkole za blokiem konflikt zbrojny
Już wtedy, te szczeniaki to psy wojny jak
Sobie to przypomnisz: zwolnij!
Kasztany, to były granaty
W kieszeniach spodni
- mieliśmy siniaki od nich, ziomki
Głośniki i diody plastikowej broni
Uruchamiał włącznik i prawdziwy front był!
Ukryte nad butem plastikowe ostrze
Wyimaginowane rany kłute
Gałąź służyła za wyrzutnię – moździerz
Niszczyła z udawanym hukiem
Kiedy ostrzeliwaliśmy tę wioskę
W której schowany nasz wróg jest
Potem szeregowiec czekał na śmigłowiec
A kiedy lądował
Każdy jak na filmach w przód biegł
Zapytaj tu Serbów i Macedończyków
Kosowian zapytaj, a nie polityków
Co tu - manipuluj, a tam - modyfikuj
Obywatele mówią o ryzyku
Mówią o wyniku mówią o wyścigu zbrojeń
Mówią to, a ja się tu instynktu boję
Kiedy wycieram stalowy pistolet ładuję naboje
Syreny zawyją
Bojową godzinę prywatny karabin
Mam i amunicję
Bo kiedy tu przyjdą po moją rodzinę, wiem
Że nie pomoże nam żaden oficjel
Nim cyjanowodoru i żelazo hemu
Gazami nam wypalą gardło
A rakietami pogaszą światło czekam
Jak na samozapłon!

Czasami o tym, a czasem o tamtym aromat kawy
Smak czekolady
Gala brzydoty pałace pogardy ramiona
Władzy panteon sławy
Zapach psychozy pacjent otwarty
Krajobraz naczyń aerokształty
Zasady wojny angaże do armii grad
Ognia maszyn ameno martwym

Karabiny z drewna
Próchnieją w mroku starych szaf!
Nikt już o nich nie pamięta
Przesiewamy przez palce czas
Karabiny z drewna
Przyniosły huk żelaznych dział
Spełnia się przepowiednia biją w
Tarabany wróg u bram!

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować