Szad Akrobata - Skazy tekst piosenki (lyrics)
[Szad Akrobata - Skazy tekst piosenki lyrics]
W końcu były bliźniętami
Karmione tym samym mięsem
Póki były pisklętami
Przyszły na świat gdzieś na
Klatce, po cięzkim oddechu, w końcu
Miały tylko jedną matkę
Ale każda wielu ojców
Jedna grała w gorzką prawdę
Druga miała kłamstwa słodkie
Wielu budziła sympatię, chociaż biła od niej
Nie umiała kochać ludzi
Bardziej kochała pieniądze
Może ojciec ją nauczył - w
Końcu różniły się ojcem
Jedna była sztucznym tworem -
Druga naturalnym pięknem
Wybór między rudym kotem a
Malowanym czarnym węglem
Jedna prostowała włosy - druga
Plotła je w warkocz
Ta, co nie plotła warkoczy
Kochała prostą bezkarność
Ta sprzedawała ciało
Od zawsze była niewierna -
Druga z pokorą za to czekała
Jak na dnie perła
Rzadki klejnot dla wybranych nie pusta
Rdzawa muszla
Takie znasz, ten typ na pewno -
"to co w usta wkładasz, włóż tam"
Ja nie mówię o kobietach Ci
Ja mówię o muzyce
O tym, że kiedy otwieram drzwi
To widzę tą różnicę
I o tym, że dziwne miewam sny
W których są te ulice
To cena gry? Mam zejść na
Psy? Mówię o Twej publice!
Ja nie mówię o kobietach Ci
Ja mówię o muzyce
To martwe dźwięki - nie ma ich
A my w pokoju widzeń
Między nami bariera z szyb
Umiera wokół życie
Ostatni z pokolenia X, a nie rap odkupiciel
Pierwsza nie mówiła wiele
Celebrując każdy detal
Druga powiedziała: "Jebię - chcę
Żeby mnie biznes jebał!
Niby za ojczyznę trzeba, najpierw błysnę
Potem sprzedam raz się żyje - liznę nieba
Zanim spadną liście z drzewa"
Czas je zmieniał
Nakreślając drogi pomiędzy wersami
Mimo, że widzieli
Siostry stały się przeciwieństwami
Pierwsza szanowała życie, swoje własne
Jak i cudze
Druga była jej odbiciem - różniły
Je skazy w sztuce
Pierwszą poznałem w bloku
Gdy hałas milkł jej kroków
Czułem podziw i niepokój
Do dziś głowę chylę Bogu
I nie chodzi o futerał -
Futerał może być pusty
To od wnętrza się umiera
By resztki korzeni uschły
A pierwsza miała duszę, Ty, a druga duże ego
"schowacie w piachach strusie łby
Kiedy wam zburzę LEGO
Ostatni wers i muszę iść
Zbieram na burzę niebo mam wielkie oczy
Duże kły i nie ma tu lepszego!"
Ja nie mówię o kobietach Ci
Ja mówię o muzyce
O tym, że kiedy otwieram drzwi
To widzę tą różnicę
I o tym, że dziwne miewam sny
W których są te ulice
To cena gry? Mam zejść na
Psy? Mówię o Twej publice!
Ja nie mówię o kobietach Ci
Ja mówię o muzyce
To martwe dźwięki - nie ma ich
A my w pokoju widzeń
Między nami bariera z szyb
Umiera wokół życie
Ostatni z pokolenia X, a nie rap odkupiciel