Małach, RUFUZ - Weź przestań tekst piosenki (lyrics)

Małach RUFUZ

Małach [Bartłomiej Małachowski] Warszawa, Polska

RUFUZ [Rafał Kwiatkowski]

[Małach, RUFUZ - Weź przestań tekst piosenki lyrics]

Sam już nie wiem, ile padło gorzkich słów
Chcę zapomnieć o tym, co tam było, chcę
Co tu nie mam już ochoty słuchać
Więcej tamtych bzdur
Lecę dalej, lecę w górę, a nie spadam w dół
Sam już nie wiem, ile padło gorzkich słów
Chcę zapomnieć o tym, co tam było, chcę
Co tu nie mam już ochoty słuchać
Więcej tamtych bzdur
Lecę dalej, lecę w górę, a nie spadam w dół

To co mi, co potrzebne dziś
To nie tłum i krzyk
Sobie sam otworzyłem drzwi
Nie zaprzeczy nikt
Swoje gram, z rapem jestem kwita
I robimy kwit
Wartość znam, to co kocham, siadaj, patrz
Nie mów nic
Robię muzykę, tak uciekam od problemów
Nie złamie hejter


Środkowy też w stronę systemu
A dzięki temu, że w to wierze
To szczerze to tylko
W górę teraz idę, teraz tylko wyżej mierzę
Wiem, że zjebałem parę razy
- nie dźwignął fazy
Przepraszam, co złego było niech
Się nie wydarzy już więcej
A stare zdjęcie przedzieram na pół
Samym bitem bez przechwałek zjadam se łaków
A chce odpocząć, czuje presje
Też jak nie jeden
Kłótnie o hajsy, gorzkie żale
Dwa-cztery-siedem
Nie pijesz trochę, czy już wcale, daj spokój
Nie wiem w myślach to już się
Wyluzowałem pod gołym niebem
To jakby tak na parę chwil nikt nie mówił
Tylko ja
Tylko ona, tylko bit, zero ludzi, myślę co
Dobre wróci
A gdy jest źle na fart sobie nuci
A gdy jest źle, na fart sobie nuci

Sam już nie wiem, ile padło gorzkich słów
Chcę zapomnieć o tym, co tam było, chcę
Co tu nie mam już ochoty słuchać
Więcej tamtych bzdur
Lecę dalej, lecę w górę, a nie spadam w dół
Sam już nie wiem, ile padło gorzkich słów
Chcę zapomnieć o tym, co tam było, chcę
Co tu nie mam już ochoty słuchać
Więcej tamtych bzdur
Lecę dalej, lecę w górę, a nie spadam w dół

Ryzyko, ryzyko, musisz podjąć ryzyko
Za wszystko
Za wszystko odpowie czyjeś nazwisko
To wyjście z bloków, z cienia wyjście, dowód
Z Woli na Ursynów przez Mokotów
Weź bądź gotów
Jak ja i Bartek, i ta produkcja, geniusz
Nie, że jeden gen i już
Tu na słuchawki weź włóż
Żyję tempem miasta, młodych goli raz-dwa
A stare grzechy przysypiesz ziemią
Nim ranę wyleczysz
Ja wracam stamtąd, gdzie Ty idziesz, bo wole
Nie mieć, a być prawdy bliżej
Zawsze swoje racje przewinę
To z wiekiem pięknie widać, to na zakręcie
Będzie miał finał, nie tęga będzie rozkmina
Więc weź się trzymaj, na teście łosia
Nie daj się wydymać, bo krążą hieny w opór
Tu jak najdalej od kłopotów
Jeden czas i miejsce
Tu nie powtórzą się nigdy więcej

Sam już nie wiem, ile padło gorzkich słów
Chcę zapomnieć o tym, co tam było, chcę
Co tu nie mam już ochoty słuchać
Więcej tamtych bzdur
Lecę dalej, lecę w górę, a nie spadam w dół
Sam już nie wiem, ile padło gorzkich słów
Chcę zapomnieć o tym, co tam było, chcę
Co tu nie mam już ochoty słuchać
Więcej tamtych bzdur
Lecę dalej, lecę w górę, a nie spadam w dół
Sam już nie wiem, ile padło gorzkich słów
Chcę zapomnieć o tym, co tam było, chcę
Co tu nie mam już ochoty słuchać
Więcej tamtych bzdur
Lecę dalej, lecę w górę, a nie spadam w dół
Sam już nie wiem, ile padło gorzkich słów
Chcę zapomnieć o tym, co tam było, chcę
Co tu nie mam już ochoty słuchać
Więcej tamtych bzdur
Lecę dalej, lecę w górę, a nie spadam w dół
Sam już nie wiem, ile padło gorzkich słów
Chcę zapomnieć o tym, co tam było, chcę
Co tu nie mam już ochoty słuchać
Więcej tamtych bzdur
Lecę dalej, lecę w górę, a nie spadam w dół
Sam już nie wiem, ile padło gorzkich słów
Chcę zapomnieć o tym, co tam było, chcę
Co tu nie mam już ochoty słuchać
Więcej tamtych bzdur
Lecę dalej, lecę w górę, a nie spadam w dół

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować