Paweł Bokun - AA (Astronomiczna Ambicja) tekst piosenki (lyrics)
[Paweł Bokun - AA Astronomiczna Ambicja tekst piosenki lyrics]
Staranie się, szlachetna duma
Poczucie własnej godności postawa człowieka
Cecha charakteru polegająca na
Silnym poczuciu godności osobistej
Oparta na stawianiu sobie trudnych celów
I dążeniu do ich idealizacji
A także nieuporządkowane dążenie do
Sławy i zaszczytów
To mi dobiera się do głowy, jak natrętny sen
Żeby nareszcie złożyć rapy
Których każdy chce
W stu procentach wyjątkowe, jak ostatni dech
Którego życzę jak najpóźniej tobie
Jak i mnie
Przez sprawy, co miksują bardziej nas
Niż Vaporwave
I chyba tylko dla zabawy oka w kątach trzech
Ej "Stary" nie musimy wadzić się
To dobra rzecz od czasu do czasu zbić grabę
Nie roztrząsać spięć
Jesienie mi mijają przez
Pieprzony zimny deszcz
W niezbyt ciekawej robocie, gdzie pocę się
Jak wieprz żeby nie musieć słabych zwrotek
Wpychać chamsko w net
Za byle jaką gablotę i byle wdzianko też
Jeżeli robisz to w co wierzysz
Tylko gratki zbierz
Byle cię nie przyszpilił do
Gleby piętnasty wers
Że będziesz musiał się na migi
Z własnym gustem drzeć
Za to, że przyszło ci do
Głowy puste myśli mieć, w których są
Durne plany mniej więcej tak zdrowe
Jak mój guz na krtani
Ambicja cię powali, jak jej ust nie sparzysz
A własny widok w lustrze
Cię będzie ranić do bólu granic
Jak masz durne plany
Mniej więcej tak zdrowe
Jak mój guz na krtani
Ambicja cię powali, jak jej ust nie sparzysz
A własny widok w lustrze
Cię będzie ranić do bólu granic
Zaczyna się nowy rok, a plan ten sam
Wytrzymać, gdy postanowień moc
Cię do tablicy wzywa
Jakby ktoś za karę miał wziąć
To nie było tak
Że ty masz chcieć sam w nie brnąć?
Mój ulubiony raper mówi: "Jak
Coś robisz to wierz"
A jak przestajesz się z tym
Lubić się nie przejmuj
I pieprz uśmiechy ludzi
Co chcą budzić w tobie żal i lęk
Albo na wyrost cię chołubić i
Się śmiać do łez
Moi ludzie chcieli by zachować zimną krew
Ale jak ich poczęstujesz byciem cool i fresh
Żaden nie zaprotestuje, będzie dumnie szedł
W bycie gimnazjalnym królem za wytwórni kesz
A mi nie będzie nikt bajał:
"Zrób to tak i tak"
Nie po to się dekadę staram
Żebyś miał w tym paps
Wolę zaglądać do pustego gara, niż się pchać
W rejony za które będę się musiał kajać
Jak za moje
Durne plany mniej więcej tak zdrowe
Jak mój guz na krtani
Ambicja cię powali, jak jej ust nie sparzysz
A własny widok w lustrze
Cię będzie ranić do bólu granic
Jak masz durne plany
Mniej więcej tak zdrowe
Jak mój guz na krtani
Ambicja cię powali, jak jej ust nie sparzysz
A własny widok w lustrze
Cię będzie ranić do bólu granic
To jest numer do wszystkich moich przyjaciół:
Raperów, nie raperów
Ale i też do mnie samego
Żeby nas nigdy nie zżarła chora ambicja
Żebyśmy nigdy nie robili czegoś, bo ktoś
Bo coś tam
Wszystko co robimy żebyśmy robili dla
Siebie i dla osób, na których nam zależy
I chyba koniec tego wywodu
Taka anegdotka jeszcze czy wiecie
Że jak wam się zamieni "Y"
I "Z" na klawiaturze
I będziecie chcieli napisać "wywód"
To wiecie na pewno