Małach, RUFUZ, Z.B.U.K.U - Wartości tekst piosenki (lyrics)

Małach RUFUZ

Małach [Bartłomiej Małachowski] Warszawa, Polska

RUFUZ [Rafał Kwiatkowski]

[Małach, RUFUZ, Z.B.U.K.U - Wartości tekst piosenki lyrics]

Budzę się rano, chcę kawę nie klina
Człowiek dorasta, zmienia potrzeby
Teraz gdzieś w planach jest, ziomek, rodzina
Bo postanowiłem się w końcu z tym zmierzyć
Wiesz, ci nowi raperzy nie znają wartości
Pierdolą coś jakby żyli na Marsie
Ja mówię Ci bardziej, chłopaku, dorośnij
Plan nie jest prosty i masz milion
Opcji by poszło coś nie tak
Znam nie jedną kurwę, nie jednego zioma
I wiem, że granica jest pomiędzy cienka
Czasami pęka
Czasami ludzie nam giną na rękach
Polewam wersy eliksirem prawdy
Bez wstydu zostawiam swe ślady na pętlach
Bo dobrze już wiem jak fałszywi
Ludzie potrafią być spoko
Odgrywasz rolę, jakbyś był aktorem
Ja postanowiłem, że zostanę sobą
Gonie marzenia, nie ogon
Idę po swoje tu, a nie po kogoś


Niestety wiem już jak ludzie zawodzą
Po latach wybacza się nawet wrogom

Chcę żyć dla kogoś, a nie tylko za coś
Więc ciągle biegnę, biegnę
Biegnę gonić lepsze dni
Wszystko co mam dziś osiągnąłem
Tylko ciężką pracą
I będę, będę sny gonił aż nie zabraknie sił
Chcę żyć dla kogoś, a nie tylko za coś
Więc ciągle biegnę, biegnę
Biegnę gonić lepsze dni
Wszystko co mam dziś osiągnąłem
Tylko ciężką pracą
I będę, będę to robił aż nie zabraknie sił

Stawiam na globie stopy
Mówią mi: "Spoko", dobre chłopy
Niektórzy widzą mnie i wpadają w objęcia
Ziom ja z nimi dobrze wychodzę
Ale tylko na zdjęciach
A w ten czas, to co trzyma
Nas to jest ta przyjaźń, brat
Siedzisz na dupie, czy po świecie latasz?
Co mi rodzina czy bardziej sałata?
Michał, Bartek i Rafał
Szczerze, nie wierzysz? To dawaj
Tu wariografa, to twoja gafa
Bo tu na bitach tylko prawdę się gada
Pierwsza zasada: Weź nie udawaj
Weź nie udawaj
Powtórze se rym i kurwa chuj z tym bo
Ja będę grał to jak w kasyno
Bo moi ludzie dla mnie więcej
Niż 500 euro banknot, jak
Wpadam na zawody walę bramę z połowy
Kiwają się głowy złote płyty to dowody
Walisz na banie do basenu ale kurwa bez wody

Jedno w co wierzę to wolność
Nie chcę pozwolić, by mi jej zabrakło
Pokusy w górę mnie ciągną
Ale nie mówił nikt, że będzie łatwo
Znów o rodzinie, bo tylko z rodziną i dla
Niej potrafię to robić
Dają mi wiarę, że w tym całym
Syfie nie każdy człowiek, mordo, zawodzi
Nie każdy chce słuchać twoich wypocin
Co ich obchodzą wartości?
Bo w sumie nie wiedzą, o co tu chodzi
Dla nich jesteśmy za prości mordo, dorośnij!
Browary ziomem na ławce nie są już modne
Bynajmniej nie codzień
Nikt ci nie mówi, że nie raz na dwa tygodnie
A tamte prywatki zostały w tyle gdzieś
Tak jak szerokie spodnie
Tu chodzi, by żyło się kurwa jak facet
Nie żeby ci było wygodnie
Jak podupadłeś, to weź się podnieś
Trzeba żyć godnie, z honorem
Nie jak parę osób co gra swoje role
Ja to pierdolę, nie jestem aktorem

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować