Szad Akrobata - Nic nie stoi w miejscu tekst piosenki (lyrics)
[Szad Akrobata - Nic nie stoi w miejscu tekst piosenki lyrics]
Właśnie gorzkie myśli przeżuł
Zdarzało mu się odpłynąć
W leniwy nurt Gangesu
Kucharz krążył, na zapleczu
Zerkając na pieczeń w piecu
Wokół ciężki zapach przypraw
Jak w powietrzu w Marakeszu
Unikał miasta i ludzi, wolał jadać na obrzeżu
Widok ciał kobiet i dzieci
Odcisnął się na żołnierzu
Często budził go ich obraz w środku nocy
Widział mur zbiorowych mogił
Bez nagrobków i ich oczy
Szeroko otwarte oczy, ze sobą walkę toczył
Właśnie teraz w restauracji
W zdradliwy Ganges wskoczył
Wtedy był idealistą
Dziś jada za drobne w bistro
Idea minęła z misją
Jeden wielki obłęd - wszystko
Myślał, że walczy za wolność
Że walczy za przyszłość
Walczył, za ropę z tych stron
Życie za ich zysk zło!
To wodzowie na papierze
Mają krawat i nesseser ich nie było tam
Gdzie dzieci wsuwały mu granat w kieszeń
Dramat zwierzeń
Który depcze psychikę jak nocny ostrzał
Głos dział, to stal, którą chciwiec rozgrzał
Niewinna, cywilna wioska
On od górnie dostał rozkaz była wiosna
Tuszowania błędów wojska - znaleźli kozła
To Ty! sprawa robiła się głośna
Wysnuli teorię z poszlak reszta poszła
Klęska gorzka oskarżonym kreska prosta
Pomyślał, czemu nie dostał? żona odeszła
Nie zniosła przeszedłbyś i byś nie poznał
Nigdy nie wiesz gdzie i kiedy, może tu
Może gdzieś indziej dziwny świat
By sobą nie był gdyby
Ktoś wiedział jak wyjdzie
I ile byś tu nie przebył
W końcu musisz stanąć w punkcie
Tu gdzie będziesz tam i wtedy
A reszta jak kiedyś pójdzie
Tyle lat stał na tej lince
Mniej człowiek - bardziej robot
Ludzkie mięso w ich maszynce
Mielone przez pańskie oko
Choć szanował pracę dotąd, poczuł
Że ma jej potąd decyzję podął od tak
Jakby kopnął kamień nogą
Ale dokąd?! spadnie tu, czy spadnie obok?
Najpierw było kolorowo wierzył w to
Że znajdzie nową - bardziej zdrową
Będzie w tej farsie sobą
Jest przecież twardziel z głową
Mawiał, że zajdzie wysoko
Że władzę ma głęboko mawiał
Że rozpocznie od Wrocławia
A u celu jest Warszawa
Mawiał, że już zaczął i ma krawat czeka sława
Nie ma co się zastanawiać! -
Że na jedną kartę stawia
Czas zostawiać! czas poznawać! - mawiał
I mówił, że zbiera siły
Że maszyny jeszcze życia nie zabiły w nim
Choć przeraziły go
Gdy godzinami zdzierał żyły
Mówił - tam gdzie nie ma zimy, w miejscach
Które mi się nie nieraz
Śniły zamierzam umierać siwym
Ale dni mu uciekały, ambicje mocniej ciążyły
Realia go uziemiały, na bezowocne godziny
Jesteśmy tylko trybami czegoś
Czego nie tworzymy tworzą to lepsi nad nami
Może my ich zniewolimy?!
Pierwsza zgięła się psychika
Dziękuj Bogu jak masz silny
Fundament jak piramida, są tacy co mają inny
Amfetamina, przez chemię, do heroiny
Nie wiem, ile szans miał na to
By nie było z jego winy
Nigdy nie wiesz gdzie i kiedy, może tu
Może gdzieś indziej dziwny świat
By sobą nie był gdyby
Ktoś wiedział jak wyjdzie
I ile byś tu nie przebył
W końcu musisz stanąć w punkcie
Tu gdzie będziesz tam i wtedy
A reszta jak kiedyś pójdzie