Małach, RUFUZ, Jano Polska Wersja - Zegar tekst piosenki (lyrics)

Małach RUFUZ Jano Polska Wersja

Małach [Bartłomiej Małachowski] Warszawa, Polska

RUFUZ [Rafał Kwiatkowski]

Jano PW [Warszawa, Polska]

[Małach, RUFUZ, Jano Polska Wersja - Zegar tekst piosenki lyrics]

(Teraz patrzę, właśnie patrzę)

Teraz patrzę, jak na blacie sekunda za
Minutą spierdala bracie
Dzień za dniem i tak w kółko
W terenie czy na chacie, sam czy w kilku
Najlepszy moment życia to będzie
Czy był już to Tobie tego nie powie zegar
Choć on dokładnie by wiedział, tak
Jak czas i kalendarz, nie tylko zdjęcia
Poznał nas i materiał, na zawsze lekcja
Dobry przejazd ten sam przedział żebyś kurwa
Wiedział, to nie oceniaj, bo Ciebie
Ktoś oceni inaczej niż się cenisz
I będą wszyscy straceni
Mam na dziś dzień poręczycieli
Co będzie za rok, a co na starość?
Nie liczyłbym tutaj na tarot
Przepowiednie i wróżby z fusów
Ciut, ciut animuszu w życiu, być na
Plus, mieć na ruch, nie to, że w ukryciu


Jeden czas bije, jeden zegar w Twoim życiu
W tym jednym życiu (W tym jednym życiu)

Pa, jak spierdala ta wskazówka
Wiem, że nie marnuje czasu nawet gdy to wódka
Z przyjacielem chwila czy wesoła
Czy jest smutna
Pijmy dwa i pół dnia, niech zdrowie Bóg da
I niech ten każdy cenny moment
Zostanie tu w nas
Porozpierdalane szyby jak u naszych ziomków
Dziś też daje upust agresji
Nie jak na początku dziś piszę wersy
Choć w moje myśli nie masz wglądu
Bity i teksty, wciąż mija czas
Nie tracę wątku
Biegnę, biegnę w stronę marzeń i do celu
"Prędzej, prędzej" mówi zegar, nie wiem czemu
Nie chcę, nie chcę
Weź odpierdol się i nie mów
Tego co było i daj mi kurwa więcej tlenu
Nienawiść systemu z czasem rośnie
Czasem prościej jest ubliżyć bez powodu ośle
Cena czasu rośnie wraz z moim wiekiem
A rap na to dla mnie lekiem
Najlepszym lekiem

Ja pamiętam to dokładnie
Wziąłem na barki wszystko
Nie wiem czy to na dobre mi wyszło
Lecz widzę przyszłość w dobrym kolorze
To, że tworzę Ci obraz w głowie
Może Cię ruszyć do działań
Nie wyjmę jak nie włożę
Dobry Boże spraw, żeby ludziom się tu chciało
Żeby każdy z nich miał ten kwit na to
Co mu się wyśniło
W tej kwestii jedność jest siłą
By zburzyć ten Babilon, jano i Hinol
Tetrahydrokannabinol w głowie mi szumi
Emocje tłumi, nie pierdol tu mi
Że masz zastój
Przyjmuj na klatę niepowodzeń fatum
Zawsze pół na pół dzielę
Z bratem nieufności wotum
Dla tych, co chcą burzyć spokój mam na widoku
W dwunastopiętrowym bloku
Nie życie w dostatku tak było kiedyś
Dzisiaj mam się lepiej bratku
A zegar tyka wciąż nieubłaganie
Wskazówka nadal cyka
Cyk, cyk cyka, pyk, pyk
Pyka w rytmie serca mi styka
Droga duchowa Twoja w tych
Czasach jest jak ostoja
I Twoja zbroja, Twoja ratunkowa boja
To jak liny się chwycić w ostatniej chwili
Bo koniec końców musisz na siebie liczyć
Czyli przejść ten labirynt
Długą drogę już przebyli ci, co w nim zostali
Nie korzystając z czasu
Bo zostali skamieniali, skamieniali
PW, MR wciąż na fali, wciąż
Na fali, tak jest, 2016, cześć
Czołem, witam i pozdrawiam
Zegar mi tyka, trud, że dobrze go nastawiam
Budzik mnie wzywa, ale już się nie obawiam
Się nie obawiam, Ty też się nie obawiaj elo

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować